Już niebawem telefon prawdopodobnie wyprze karty płatnicze. Coraz więcej Polaków może już płacić zbliżeniowo własną komórką. Takie możliwości oferuje już ING Bank Śląski, Pekao, BZ WBK, PKO BP, Eurobank, Raiffeisen Polbank, Alior, Getin, Millennium, banki spółdzielcze ze zrzeszenia BPS i SGB. Do wprowadzenia płatności telefonem przymierza się mBank.
Taka usługa nie wymaga wymiany karty SIM ani specjalnej umowy z operatorem telefonii komórkowej, a nawet dostępu do internetu podczas płatności. Za to pozwala na płacenie smartfonem we wszystkich placówkach handlowo-usługowych wyposażonych w terminale zbliżeniowe w Polsce i Europie. Jedynym warunkiem jest posiadanie telefonu obsługującego funkcję NFC z systemem Android w wersji 4.4 lub wyższej.
Jak to działa? Podczas płacenia smartfonem wystarczy włączona antena NFC i podświetlony ekran smartfona – zbliżając telefon do terminala nie trzeba za każdym razem uruchamiać aplikacji. Podobnie jak w przypadku płatności zbliżeniowych kartą, przy kwocie powyżej 50 zł użytkownik musi podać PIN.
Polska jest drugim krajem w Europie (po Wielkiej Brytanii) i dopiero szóstym rynkiem na świecie, na którym Google zdecydował się uruchomić tę usługę. Zbliżeniowo, zarówno kartą jak i telefonem można już płacić w ponad 460 tys. terminalach płatniczych w Polsce. To ponad 90 proc. wszystkich dostępnych urządzeń w Polsce, a do końca 2017 roku już wszystkie będą wyposażone w tę funkcję. Polacy są w czołówce jeśli chodzi o ten rodzaj płatności. Na ponad 36 mln kart, 28 milionów jest wyposażonych w funkcję zbliżeniową.